Pisałam Wam kiedyś o tym, co daje
mi blogowanie – wymieniałam wiele pozytywów (TUTAJ), ale chyba najważniejszym z
nich jest to, że pozbyłam się kompleksów. W życiu realnym jestem raczej skromną
osobą, która nie koniecznie lubi rzucać się w oczy. Oczywiście lubię
komplementy (jak każda kobieta), bo one dodają mi pewności siebie, ale splendor
i życie w blasku fleszy to nie moja bajka.
Przede wszystkim, zanim zaczęłam prowadzić
bloga, nienawidziłam swoich zdjęć. Naprawdę! Był czas, kiedy wręcz z piskiem
uciekałam przed aparatem i kamerą. Uważałam, że jestem totalnie niefotogeniczna.
Kiedy na potrzeby bloga zdecydowałam się na pozowane sesje fotograficzne, inaczej
na siebie spojrzałam. Stwierdziłam, że chyba nie jest tak tragicznie i nawet
polubiłam pozowanie do zdjęć. Zobaczyłam siebie z innej perspektywy. Z czego
wynikała ta przemiana? W końcu jestem tą samą osobą… Przede wszystkim z tego, że
wcześniej zdjęcia zazwyczaj robiono mi gdzieś w biegu, z zaskoczenia i na rodzinnych
imprezach, gdzie zewnętrznie prezentowałam się różnie hmm – taką siebie
widziałam na tych zdjęciach i taka sobie się nie podobałam. Na sesję blogową
mogę się chociażby troszkę przygotować;) założyć ulubione ciuszki, uczesać włosy i jakoś
zapozować. Każdej kobiecie polecam takie sesje.
Oglądałam kiedyś program, gdzie robiono
kobietom profesjonalne sesje, aby wyleczyć je z kompleksów – sądzę, że to
naprawdę działa. Spróbujcie! Oczywiście nie mówię tu o retuszowaniu zdjęć –
czego ja nie robię nigdy! Ale o naturalnych zdjęciach z tym, że wykonanych wtedy,
kiedy będziecie miały na to ochotę i kiedy będziecie do tego przygotowane -
gwarantuję Wam, że zobaczycie na nich, jakie jesteście piękne.
Zdjęcia do tej sesji powstały
podczas rodzinnego wypadu do jednej ze stołecznych restauracji. Uwielbiam
klasykę i prostotę, dlatego w moich stylizacjach nie ma ekstrawagancji, nie ma
za dużo biżuterii i mocnego makijażu. Teraz także tak było – cienką, rozkloszowana
bluzkę zestawiłam z rybaczkami. Do tego dobrałam bordowe szpilki i skórzaną,
bordową torebkę. Jedno „ale”! krój bluzki raczej każe zrezygnować z bielizny
lub założyć taką bez ramiączek. Ja zaszalałam i zrobiłam sobie dzień bez
stanika - w końcu mamy lato i szaleństwo
jest dozwolone;)
Wszystko z wyjątkiem butów to
moja ulubiona ZARA.
Śliczna kobieta ...
OdpowiedzUsuń:) zarumieniłam się
UsuńTorebka jest bombowa! kolor wygrywa!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten kolor:)
UsuńFantastyczne spodnie i buty, z chęcią byśmy je założyły.
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo:) Buziaki
UsuńŚwietne zdjęcia! Ja też wolę mieć robione zdjęcia gdy jestem przygotowana, a nie tak z zaskoczenia. Śliczna stylizacja, sama jesteś śliczna :)
OdpowiedzUsuńhttp://myenchantix.blogspot.com/
Klauduś, ale Ci bardzo dziękuję:) Dzisiaj miałam taki sobie dzień a Ty wywołałaś uśmiech na mojej twarzy. Buziaczki Kochana:)
OdpowiedzUsuńJak z taką urodą można mieć kompleksy? :-) Fantastyczna kobieta, fantastyczny uśmiech, fantastyczny ubiór! :-)
OdpowiedzUsuń