poniedziałek, 19 stycznia 2015

Moje codzienne wspomagacze




Macierzyństwo to ciężki kawałek chleba ehh nie ma, co ukrywać.
Odkąd zostałam mamą moja potrzeba snu znacząco się zmniejszyła, ale to nic w porównaniu z tym jak się zmniejszyła odkąd wróciłam do pracy. Mój kochany Syneczek (wwwrryyy) od jakiegoś czasu największy przypływ energii ma tak ok. godz. 22-23 wieczorem. Rano oczywiście trudno Go dobudzić i najchętniej spałby do 10-tej. Wszelkimi sposobami próbujemy przestawić mu ten rytm funkcjonowania, ale jak na razie średnio nam to wychodzi. Taki nocny marek z niego – podobnie zresztą jak Jego dziadziuś i mama;)  No, ale bez względu na to jak minęła noc biedny rodzic musi wstać do pracy i jakoś tam przetrwać. 

Zdradzam Wam moje trzy wspomagacze, bez których obecnie nie wyobrażam sobie codziennego funkcjonowania:
  1. Ciepła woda z cytryną
  2. Świeżo zmielona kawa
  3. Gorzka czekolada min. 90% 
  4.  

 
Przede wszystkim, moim sposobem, aby szybko wstać z łóżka jest pozostawienie budzika w innym pokoju;) Rano, gdy zaczyna dzwonić, z obawy o to, że obudzi Adasia, zrywam się na równe nogi, aby jak najszybciej go wyłączyć. Spróbujcie – to brutalne, ale działa! 

Po lekkim ogarnięciu wypijam (na czczo) szklankę ciepłej wody ze świeżo wyciśniętym sokiem z połowy cytryny. Taki to prosty, ale zbawienny rytuał. Pomaga oczyścić organizm, poprawia trawienie, przyspiesza metabolizm i dodaje energii. Dodatkowo cytryna jest doskonałym źródłem potasu, który dba o zdrowe serce, układ nerwowy i dobrą pracę mózgu. Antyoksydanty zawarte w soku z cytryny pomagają dbać o cerę np. zmniejszać wypryski!




Śniadanie jem zazwyczaj w pracy – niestety hmm w domu przegrywa walkę o mój czas z porannym makijażem;)

Tak w okolicach godz. 12-tej, zaliczam kawę – obowiązkowo sypana, świeżo zmielona! Kawa kupowana w ziarnach i trzymana w szczelnie zamkniętym opakowaniu utrzymuje świeżość (zachowując odpowiedni smak i aromat) przez około trzy tygodnie. Kawa zmielona traci cały smak już po kilku godzinach. Dlatego ja przechowuję kawę w postaci ziarnistej i mielę ją chwile przed przygotowaniem. Zazwyczaj piję jedną kawę dziennie i to głównie ze względów smakowych ehhh poprawia mi samopoczucie i prowokuje do chwili relaksu.



Nie wyobrażam sobie także dnia bez kilku „okienek”  gorzkiej czekolady. Im więcej % cacao tym lepiej – ja kupuje 90%. Gorzka czekolada cudownie poprawia humor, gdy dopadnie nas chandra. Naukowcy odkryli także, że działa antynowotworowo, opóźnia starzenie oraz chroni przed udarem mózgu. Dodatkowo jest dobra na kaszel, nadciśnienie, brak energii, kiepską pamięć i brak koncentracji. Najlepiej zjeść kawałek na deser po ciężko strawnym posiłku. Można np. wypić filiżankę kawy i schrupać dwie kostki czekolady. Zwiększy to wydzielanie żółci niezbędnej do trawienia tłuszczów.

 Jednym słowem hmmm jakoś trzeba sobie radzić! ;)





1 komentarz: